Autor Wiadomość
Kiri-chan
PostWysłany: Pon 1:42, 08 Cze 2009    Temat postu:

Yaaayyy nooo Wikus:)) ciekawie ciekawie!! ^^ czekam na kolejne czesci L:)))
Viccis
PostWysłany: Sob 23:59, 06 Cze 2009    Temat postu:

Ah, przepraszam, miałam zastój artystyczny i w sumie dalej mam, ale trzeba popchać fabułę. Część do dupy, ale będzie lepiej! Obiecuję.

7. Na to czekałam, tego chciałam.

- Chodź, idziemy do domu – rzucił mój brat, kiedy siedziałam na skórzanej kanapie, lekko pochylona ku podłodze. Słońce wschodziło, pijani ludzie pędzili do toalety na zmianę. Wczoraj... No właśnie. Wczoraj.

- A teraz ładnie odejdziesz i nikomu nie powiesz co się stało – warknął do mnie chłopak, odgarniając swoje bordowe włosy z czoła. Widać było złość malującą się w jego oczach. Patrzał gdzieś w odległą przestrzeń, unikając mojego spojrzenia. Czyżbym aż tak źle całowała? Może żałował, że mnie poznał? – Nie chcę później głupich spojrzeń. Nie powinienem całować się z brzydką laską. Jesteś poniżej moich standardów. - Każde jego słowo było jak lód. Czyli wszystko wróciło do normy... Łudziłam się, nie ma co.
Spojrzałam w dół, unikając jego oczu.
- Wybacz, już nie jesteśmy dziećmi, tak jak kiedyś. – Rzucił na odchodne i złożył ostatni pocałunek na moich ustach, na który już nie odpowiedziałam.


Wsiadłam do samochodu brata bez zbędnych słów. Pewnie nic nie pił, skoro kierował. Nie ma to jak logiczne myślenie... Rzuciłam spojrzenie na zegarek – była piąta nad ranem. Jęknęłam. Mimo braku alkoholu w mojej krwi, wciąż czułam dziwnego kaca.
Kiedy byliśmy pod domem, od razu wysiadłam i wbijając do pokoju, zasnęłam na łóżku... Chociaż nie na długo, bo o ósmej musiałam być już w szkole.

- Gdzie się podziałaś na imprezie? – zapytała Anne, w drodze do szkoły. Oczywiście nie planowałam jej informować, że potajemnie całowałam się z Alexem, mimo że jestem z Gabrielem. Zasypałaby mnie wrogimi spojrzeniami i lekturą, na temat zdrady. Aż powiało chłodem!
- A schowałam się gdzieś, głowa mnie bolała... – wymamrotałam, kiedy poczułam przyjemne wibracje od strony plecaka. Wyciągnęłam mój ceglany telefon i uśmiechnęłam się.
- Kath napisała sms'a – rzuciłam – pisze że nie może przychodzić do szkoły, bo jest chora i wyjaśni nam wszystko jak wróci do szkoły.
- Dziwne... Kath nigdy nie była chora. Zawsze była taka... nieludzka! – wtrąciła blondynka, marszcząc czoło. W sumie... to miała rację.
- Potrafiła zjeść całą paczkę rutinoscorbin w minutę! – dorzuciłam i wybuchnęłyśmy śmiechem.

Kiedy po dwóch pierwszych lekcjach weszłam na jadalnię, Alex, Gabriel, Sam i Ben siedzieli już przy swoim stoliku, ale były tam dodatkowe dwa siedzenia.
- June! Anne! – krzyknął wesoło Sam, machając do nas. Czułam, że niektóre dziewczyny rzucają nam złowrogie spojrzenia, a chłopacy szczerzą się wesoło.
Dołączyłyśmy się do " kolegów ", ze sztucznymi uśmiechami – no, bynajmniej mój był sztuczny, bo Anne była wniebowzięta. Gabryś jedną rękę zarzucił na moje ramiona, a drugą poczochrał mi włosy, po czym złożył delikatnego buziaka na moim bladym policzku.
- Co tam u ciebie, kochana? Mało cię wczoraj u nas było.
- Ah... – No jasne, bo przelizałam się z twoim najlepszym przyjacielem! - Źle się czułam, chciałam odpocząć.
- Myślałem, że roboty automatycznie się ładują i nie potrzebują odpoczynku – rzucił Alex, patrząc mi bardzo głęboko w oczy, starając mi dopiec. Zaśmiałam się.
- Ej, Einstein, nie wysilaj się, bo się spocisz, a wtedy zmyje ci się twój cały testosteron z twarzy.
- Ostro! – powiedział Ben z entuzjazmem, wpychając do ust całą kanapkę na raz. Cudownie, jak na modela. Niezadowolona, spojrzałam w okno. Gdybym była kotem, na pewno wymachiwałabym ogonem w każdą możliwą stronę.
- Ej, wszystko w porządku, June? – zapytał Gabriel, ogarniając włosy z mojej twarzy. – Dziwnie się zachowujesz.
Alex lekko podniósł głowę i rzucił mi spojrzenie, mówiące " tylko coś powiesz... ". A chciałam tak zrobić, może za karę zgwałciłby mn... nie. Wcale o tym nie pomyślałam. – Wszystko jest okay.

Do końca dnia obserwowałam delikatne ruchy Alexa, wszystkie dziewczyny, które sikały na jego widok... Zazdrość budowała się we mnie krok po kroku. Czemu?! Czemu...
Po lekcjach, nie miałam ochoty słuchać zrzędzenia Anny, więc poszłam na dach szkoły. Była tam taka ławka, gdzie często spędzałam wolny czas. Wspięłam się po schodach i otworzyłam skrzypiące drzwi, kiedy momentalnie ujrzałam bordową czuprynę, lustrującą mnie z ławki.
- Ah, to ty – burknął Alex, odwracając się. – Myślałam, że jakaś długonoga blondynka.
- Przykro mi, że to tylko ja – warknęłam, przechodząc obok niego. Kiedy go minęłam, gwałtownie pociągnął mnie za łokieć. – Ej!
- Usiądź ze mną, przecież ci się nie śpieszy – mruknął, mrużąc oczy. Nagle stał się seksowny, mruczał niczym bezdomny kocur. – Przecież wiem, że coś cię gryzie.
- Nic mi nie jest! – Ale było. Dużo! Nie mogłam przestać o nim myśleć. Zawładnął mną. Moim umysłem!
- Oh, na serio? To dlaczego śledziłaś mnie cały dzień?
- Ja... – Zawahałam się. Zawsze potrafił przejrzeć mnie. ZAWSZE. Od dziecka, on wiedział co planuję. Jego IQ było zadziwiające. A może to ja byłam taka głupia? Serce mi przyśpieszyło.
Nagle chłopak pociągnął mnie i wylądowałam leżąc na ławce. Rozszerzyłam usta i przymrużyłam oczy. Alex nachylił się nade mną, a ja czułam jego perfumy, penetrujące moje nozdrza. Miał bardzo ciepłe ciało. Jego lśniące zęby, porcelanowa skóra i... ah. Był taki seksowny... I był coraz bliżej. Ja czekałam tylko na pocałunek. A w zamian usłyszałam czyjeś kroki.
- June... Alex... – Głos Gabriela był roztrzęsiony. Jego wyraz twarzy był jednoznaczny, wyglądał, jakby ktoś uderzył go z liścia. – Wiedziałem...
traxian
PostWysłany: Sob 0:46, 21 Mar 2009    Temat postu:

Ok.. Dopracuj xD Poproszę o scenkę z CIEPŁYM ODDECHEM XD
Viccis
PostWysłany: Sob 0:43, 21 Mar 2009    Temat postu:

mam zastój artystyczny xD masz czekać xD

edit:
połówkę nexta mam już napisaną, trza dopracować -__-
traxian
PostWysłany: Sob 0:40, 21 Mar 2009    Temat postu:

ŁĘŁĘŁĘŁĘ.. Vicc XD
ja bym chciała nextaaaa xDDDDD
Sajo Phoe
PostWysłany: Pią 23:43, 23 Sty 2009    Temat postu:

No to ja się rozpiszę XD

Boska *.* ..
hehe już mam taką mniej więcej wizję Alexa i June ^^
Sadsomoko
PostWysłany: Czw 18:51, 22 Sty 2009    Temat postu:

Woł, dobre...xD Czekam już na następone... xD
Arisa
PostWysłany: Czw 17:47, 22 Sty 2009    Temat postu:

Łahaha wypas ! xD zgadzam się z Trax, ostatnie momenty rządzą xD
traxian
PostWysłany: Czw 14:52, 22 Sty 2009    Temat postu:

OMGGGG!!! Ostatnia akcja... super ją napisałas !! xD

Czułam jego ciepły oddech na mojej szyi, kiedy nachylał się nade mną, a jego druga dłoń przylegała do ściany, blokując mi drogę ucieczki.

Jak ja kocham takie momenty z tym ciepłym oddechem.. buaha xD

Pięknie, pieknie xD czekam na nexta xD
Viccis
PostWysłany: Śro 23:47, 21 Sty 2009    Temat postu:

Uhuhu, tą częścią przeszłam samą siebie ;d Zapraszam serdecznie :D

6. Powietrze o smaku taniej wódki.

Nie wierzę sama sobie, że zgodziłam się na ‘ propozycję ‘ Gabriela. Całą noc zostawiłam nieprzespaną, zastanawiając się nad sobą i przeszłością... Weekend minął spokojnie - Eliot wrócił na drugi dzień, chłopacy się wynieśli bez słowa. Gabriel jedynie pożegnał mnie słodkim pocałunkiem.
W niedzielę, pod wieczór, rozsiadłam się przed telewizorem, w wyświechtanej piżamie w małpki, którą wielbiłam ponad życie.
- Co jest z tobą i Gabrielem? – zapytał zdziwiony brat, zasiadając na kanapie za mną. Ja zawsze opierałam się o nią, czując pełny relaks na puchatym dywanie.
Przez chwilę się zastanawiałam... Co nas łączyło? Kiedyś godził mnie i Alexa, kiedy wdawaliśmy się w walki kto rzucił dalej kamieniem, bądź kto będzie brudniejszy pod koniec dnia, kiedy pierwsza gwiazda zaczyna świecić. Był dla nas jak starszy brat. A teraz się narobiło... skąd to uczucie? A może tylko żartował?
- Nie wiem... Można powiedzieć, że jesteśmy ze sobą... – wyjąkałam, lecz czułam jakby to ktoś inny wypowiedział te zimne słowa. Eliot, zauważając mój ton, nie odezwał się już, tylko cicho stroił gitarę i czasami śmiał się do programu Lee Evansa, komedianta. Mnie to pierwszy raz w życiu nie bawiło. Czasami uśmiechałam się, reagując na szturchanie brata do wyjątkowo śmiesznego tekstu. Co będzie jutro?

Nazajutrz jednak odzyskałam upragniony entuzjazm do życia. Zaczęłam naśmiewać się z tostera, pstrykać światłem w kuchni. Wszystko było kolorowe, jak na paradzie równości. Z radością przywitałam Anne na skrzyżowaniu, przytulając się do niej. Poczułam jak wszystkie smutki utonęły w jej malinowym szamponie do włosów.
- Ładnie wyglądasz – Przyjaciółka uśmiechnęła się do mnie serdecznie. – Widzę, że popracowałaś nad prostowaniem włosów.
- No jasne! – przytaknęłam entuzjastycznie, wystawiając poparzoną i zabandażowaną dłoń. Dziewczyna roześmiała się. Czułam, że coś było inne...
Kiedy opowiedziałam dziewczynie o całej sytuacji z chłopakami, mina jej spochmurniała i wydawała się być daleko w obłokach przez cały dzień... No cóż, są ludzie i parapety.
Przy bramach szkolnych czekał Gabriel i Alex. Co tutaj robili?!
- Cześć, dziewczę – rzucił Alex, wymuszając uśmiech. – Jak tam, kto cię tak odwalił? Wyglądasz...
Chłopak jednak nie dokończył, kiedy ktoś zadał mu porządnego kopa w kostkę.
-...wspaniale. – Dokończył Gabriel, kiedy podszedł do mnie i złożył pocałunek na mojej skroni. Zadrżałam. Anne tylko popatrzała na nas i zabrała się do szkoły pierwsza. Powędrowaliśmy za nią. Może blondynkę ciągnie do blondyna?! Anne do Gabriela?!
- June, dziś wieczorem jest impreza u nas w domu, wiesz, że mieszkam z Axem, Samem i Benem. A Sam obchodzi urodziny, więc zapraszam i ciebie i twoje koleżanki.
- Uh, jasne! – Impreza! Ostre balowanie! Picie! Chlańsko!
-... Eliot też będzie więc... – Reszta słów utonęła gdzieś, albo ja postanowiłam nie słuchać. Zero chlania, stypa, płacz i nędza!
Na resztę słów tylko przytakiwałam jak maszyna. Alex spojrzał na mnie raz, czy dwa, ale nie stroił min ani nic. Zero ironii, odrazy czy nienawiści... Nawet ten kpiący uśmiech, który ostatnio często mnie witał – znikł. Tylko szedł przede mną, czochrał bordową czuprynę, a ja podziwiałam jego kształtne pośladki.

Dalej zero od Kath. Może zachorowała? Albo coś z chłopakiem? Nie da się do niej dodzwonić...

Po szkole poszłam prosto do Annie, żeby przygotować się na imprezę.
- Może znajdę coś większego dla ciebie... Nie wiem, czy twoje cyce zmieszczą się nawet w sukienkę mamy... – wymamrotała dziewczyna, z nutką ironii w głosie.
Spojrzałam na dół na swoje dwa ‘ pączuszki ‘. Nie są takie wielkie! A na obiad też się nie załapałam, bo Anne twierdzi, że trzeba trzymać linię przed imprezą. Blondynka posadziła mnie przy wielkim lustrze, wyprostowała włosy, pomalowała powieki delikatnym, złotym cieniem, wydłużyła rzęsy czarnym tuszem i pomalowała usta brzoskwiniowym błyszczykiem. Na koniec kazała mi ubrać krótką, złotą sukienkę na ramiączkach i jaśniejsze szpilki ze srebrnymi dodatkami. Nie ma to jak dodatki! O mamo.

Ku mojemu zdziwieniu, czas minął nieubłaganie szybko i spacerkiem w trzydzieści minut doszłyśmy do domu chłopaków. Drzwi były szeroko otwarte, a ostre basy rozlegały się echem po okolicy. Pamiętałam ten dom jak własną kieszeń... Może nawet kieszeń jest dla mnie bardziej obca, niż ten dom.
Weszłyśmy do środka. Ludzie spojrzeli na mnie z uśmiechem, kilka osób wesoło mnie przywitało, uściskiem. Zdziwiłam się. Anne czyni cuda?
Mój chłopak, lekko wstawiony, wcisnął mi drinka w dłoń i poszedł za tłumem. Świetnie. Sam pomachał mi z drugiego końca pokoju, siedząc na tronie zrobionym dla króla imprezy, z dmuchaną lalką. Roześmiałam się wesoło. Dom był całkiem spory, na razie rzucał mi się w oczy wielki salon z plakatami różnych drużyn piłkarskich i zespołów, oraz kilku nagich lasek. Usiadłam gdzieś w kącie, obserwując ludzi. Nie było GO. Tak, szukałam GO wzrokiem, sama się na tym przyłapałam, ale nie przestałam. Po jakiejś godzinie wyszłam na taras, Ben tylko dogonił mnie i powiedział, że niedługo śpiewają sto lat dla Sama, więc muszę wrócić. Przytaknęłam mu i bez jakiekolwiek humoru, poszłam w stronę szklanych drzwi by zaczerpnąć świeżego powietrza. Na tarasie było ładnie, widziałam kolorowe światła ze strony miasta i kiedy się wsłuchiwałam, słychać było tysiące klaksonów i pisk opon. Kiedy tak dumałam, coś przykuło moją uwagę. Na końcu tarasu siedział chłopak, z moim ulubionym uśmiechem na twarzy. Czekałam na jakąś zgryźliwą uwagę, która jednak nie nadeszła.
- Jak się czujesz, Alex? – zapytałam, niepewnie. Chłopak nie odpowiedział, tylko pokiwał palcem w moją stronę, jakby chciał mnie przyciągnąć. Moje nogi jednak ruszyły się, prowadząc mnie w jego stronę. Nie myślałam o niczym, tylko jak zahipnotyzowana wpatrywałam się w jego idealną twarz. I te szare oczy...
Kiedy byłam blisko, chłopak natychmiastowo wstał i pociągnął mnie za sukienkę, popychając mnie na ścianę domu. Gdyby ktoś teraz wyszedł z imprezy i spojrzał w prawo, ujrzałby mnie przylegającą do zimnej, marmurowej ściany i Alexa, prawie stykającego się ze mną. Lecz nikogo nie było...
- Alex, jesteś na mnie zły...? Chciałam się odegrać. – Nie wiem po co się tłumaczyłam przed nim. Zasłużył sobie na to!
- Jesteś jak pies – warknął, w jednej dłoni miętoląc złotą sukienkę Annie, którą miałam na sobie. – Ale mi się ta władza nad tobą podoba.
- Nie jestem psem. – rzuciłam stanowczo, mimo że moje nogi były jak z waty. Czułam jego ciepły oddech na mojej szyi, kiedy nachylał się nade mną, a jego druga dłoń przylegała do ściany, blokując mi drogę ucieczki. Bałam się. Nie wiem, czy podniecały go takie zabawy, ale ja, jak nigdy w życiu, zostawiłam swój cięty język gdzieś daleko w domu.
- A teraz bądź cicho. Bądź moja. Rozumiesz? Jesteś moja, nikomu cię nie oddam. Mogą mnie bić, pluć mi w twarz, jednak ty zawsze będziesz przeznaczona dla mnie, dla moich gorzkich zachcianek.
Minęła sekunda, może minuta, a może nawet kilka dni, chociażby wieczność, kiedy natarł swoje miękkie wargi na moje i zaczął mnie delikatnie przegryzać. Jego pocałunki były mocne, pełne namiętności, lecz wydawały się takie subtelne, jak skrzydła motyla... Tak bardzo mnie brzydził on i jego chory egoizm, a tak bardzo wyczekiwałam na tą chwilę. Dłoń, która gniotła złotą sukienkę, przeniosła się na moje nagie udo, masując je od zewnętrznej strony. Wzdrygnęłam się, jednak nie z zimna, ale jego nagłego dotyku. Kiedy jego kwaśna ślina zmieszała się z moją, wtedy wiedziałam, co robić. Wplotłam moje zimne dłonie w jego bordową czuprynę, zamykając oczy. Powietrze pieściło nas, a kiedy robiliśmy przerwy żeby chwilę odsapnąć, orzeźwiało nas, a przynajmniej mnie i chciałam więcej, więcej, więcej. Połykałam powietrze jednym haustem, czułam jak mnie upija, niczym tania wódka, i dalej chciałam podziwiać słodycz jego ust.
Ze środka rozległ się głośny chór, usłyszałam gitarę Eliota. Wszyscy śpiewali sto lat dla Sama. Ale my byliśmy jak para kochanków - nierozłączni i płonący żywym ogniem.
Kiri-chan
PostWysłany: Nie 18:41, 14 Gru 2008    Temat postu:

Mi tez sie troszke pokrecilo :D ale i tak mi sie podoba to opowiadanie *____* :)))
Lilyth
PostWysłany: Nie 16:19, 14 Gru 2008    Temat postu:

czytajac to na szybko wszystko mi sie pomieszalo... musze przeczytac pozniej na spokojnie xD
traxian
PostWysłany: Sob 19:25, 13 Gru 2008    Temat postu:

WOW !! ale jajca...
Arisa
PostWysłany: Sob 18:42, 13 Gru 2008    Temat postu:

E tam, nudno, mi sie podoba ^_^
Viccis
PostWysłany: Sob 14:39, 13 Gru 2008    Temat postu:

Muszę dodać, że poprzednią notkę lekko zmieniłam i dodałam, że June dosypała cukru i miodu do napoju Alexa, bo tak mi pasowała fabuła xD
Zapraszam! :))
I przepraszam, dzisiaj trochę nudno i tak o sobie, ale jeszcze się nie rozkręciłam ;)

~~

Minęło pół godziny, a my jeszcze nie opuściliśmy mieszkania. I dobrze mu! Może odwidzi mu się znęcanie nad rodem kobiet! Nad naszą dumą! W końcu Alex opuścił łazienkę, moje miejsce przemyśleń, cały blady. Jedną dłoń trzymał na żołądku, oczy miał przymrużone, a włosy roztargane.
- Stary, w porządku? - zapytał Eliot, ze współczuciem. - Wiecie co, może zostaniecie dzisiaj u nas? Jeżeli wam to nie przeszkadza? Wybaczcie, ale nie mogę jej niańczyć...
- Nie ma sprawy - odpowiedział Gabriel z wielkim uśmiechem i spojrzał w stronę kumpla. - Wiesz co Alex, może ty już się położysz.
Chłopak niezrozumiale coś wymamrotał i poszedł na górę w stronę pokoju brata. Może trochę przesadziłam?
Kiedy Eliot wyszedł, usiadłam przy stole w kuchni, rozmyślając. Gabriel krzątał się jakby u siebie i zaglądał do lodówki, czy nie zrobić coś dobrego. Po chwili wyjął kurczaka i warzywa.
- Lubisz kurczaka? - zapytał, dodając po chwili. - Ale mogę zrobić tylko gotowanego.
Przytaknęłam i dalej rozmyślałam. Może było mi go szkoda?
Usłyszałam kroki z góry i trzaśnięcie drzwiami od łazienki... Co ja narobiłam?! Poczułam zimny pot, tak jak wtedy, kiedy miałam całować mu buty. Ten sam napływ adrenaliny.
- Co ty mu dałaś do tego picia? - Blondyn podszedł i wziął szklankę, z której pił Alex. Obejrzał ją dokładnie. Nie miał oskarżycielskiego tonu, ale łagodny, co bardziej mnie dołowało...
- Ja... - Przez chwilę zastanawiałam się, wahałam przy prawdzie, a kłamstwie. - Środki przeczyszczające, krople miętowe, miód i dużo cukru...
Chłopak spojrzał na mnie i roześmiał się. Miał serdeczny i szczery śmiech.
- Jesteś pomysłowa, nie ma co! Miejmy nadzieję, że Ax się nie dowie, bo wymyśli również bolesny rewanż. - Mrugnął do mnie i odwrócił się do siekania warzyw.
- Dlaczego akurat gotowany kurczak? - zapytałam, bo coś mi nie pasowało tutaj. Wszystko było takie... inne.
- Ax ma cukrzycę, odziedziczył ją po rodzicach... Słodkości i tłuste rzeczy to dla niego trucizna, jego słaby punkt, a ty trafiłaś w dziesiątkę. - Znowu się roześmiał, jakby cała sytuacja go bawiła.
- Kiedy zje coś słodkiego lub tłustego, na przykład kurczaka z rożna, którego uwielbia, od razu leci do toalety, żeby pozbyć się go z organizmu, na przykład wymiotuje...
Poczułam napływ wyrzutów sumienia i pobiegłam na górę, wbijając do pokoju brata. Dlatego jest taki chudy! Jako dzieciak był dość pulchny i słodki...
Chłopak leżał na podłodze, cały blady i spocony, jakby przebiegł kilka kilometrów.
- Żyjesz...? - Głupie pytanie, wiem! Ale nie wiedziałam jak zagaić do niego... Nachyliłam się i szturchnęłam go lekko. Moja ruda głupota mnie zdradziła. Chłopak jedną ręką pociągnął mnie w dół, a drugą przycisnął do siebie. Leżałam spokojnie, jakby nigdy nic, w jego mocnym uścisku. Moje serce waliło jak szalone, na pewno to czuł, lecz ja nie słyszałam ani jednego uderzenia.
- Pamiętasz... - zaczął cichym głosem, znużonym i lekko ochrypniętym. Czułam się jak na kolanach u dość seksownej babci!
- Kiedyś, dawno temu, zabrałem ci lalkę...
- Co to ma do cze...
- Cicho! - warknął. Chyba wczuł się w rolę. - Wtedy pobiegłaś do Eliota, ale ja złapałem cię i...
- Oboje stoczyliśmy się z dużej górki, wpadając w pokrzywy - Dokończyłam bolesne wspomnienie. Znaczy się, bolesne dla mnie! Bo to ja wpadłam w pokrzywy, on tylko mnie trzymał.
- Tym razem ja leżę w pokrzywach... - powiedział, słabym głosem. - ty mnie w nie popchałaś...
- Ej! - Znowu poczułam się winna. Czyli on... wiedział?
- Gdybym nie wypił, pomyślałabyś, że tchórzę - Zaśmiał się ochrypniętym głosem i otworzył oczy. Uśmiechnął się lekko i przytulił mnie mocniej. - Śpimy.
- JAK TO ŚPIMY?! - wrzasnęłam, ale Alex już wtulał swoją bordową czuprynę w moją pierś. Jednak to nie trwało długo, bo chłopak drastycznie się podniósł i pobiegł w stronę łazienki.
Kiedyś byliśmy przyjaciółmi... Dopóki jego rodzice nie zmarli, kiedy miał siedem lat i odwrócił się od nas... Ciekawe jaki by był, gdyby oni żyli? Gdyby dalej wychowywał się ze mną i z Elem?
Poszłam do siebie do pokoju i włączyłam muzykę. Czułam się cholernie głupio! Ale to on mnie upokarzał ciągle... Nagle rozległo się pukanie. Nie chciałam nikogo widzieć...
- Wybacz, że ci przeszkadzam... - Do pokoju wszedł Gabriel, z bladym uśmiechem. - Ale chciałem cię o coś zapytać...
- Słucham cię?
- Będziesz moją dziewczyną? - Te słowa wypowiedział delikatnie, wydawały się miękkie i ciepłe, pełne prawdy... - Proszę... Zawsze tyle dla mnie znaczyłaś...
Zatkało mnie... Podstęp?!
Chłopak podszedł bliżej i nachylił się nade mną. Dopiero teraz zauważyłam, że jest wyższy ode mnie. Moje serce przyśpieszyło gwałtownie. Czułam jego słodki oddech i swoje rude odbicie w jego pięknych oczach.
- Nosisz szkła kontaktowe? - zapytałam ciekawa, psując atmosferę. Chłopak najwyraźniej był zbity z tropu.
- Odpowiedz mi, błagam cię... Zostaniesz moją dziewczyną? Pokochasz mnie? - Jego głos był błagalny, ale dalej gładki i pewny siebie.
- Tak...

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group